| Стихотворение «ЖЕНА ЛОТА» |
ЖЕНА ЛОТА
Вислава Шымборска, 1923-2012
Оглянулась я, скорей всего, из любопытства.
Но могли быть иные причины.
Вспомнила, что забыла свою любимую плошку из
серебра.
Как раз когда завязывала тесёмки на сандалиях.
Чтобы не смотреть без конца в праведный затылок
мужа моего, Лота.
От внезапной уверенности, что если даже умру,
то это не убавит в нём решимости.
Из строптивости всех покорных.
Проверяя, нет ли погони.
От наступившей тишины, надеясь, что Бог
передумал.
Наши две дочки уже не были
видны за пригорком.
Ощутила свой возраст. Отстранение.
Бессмысленность переезда. Онемелость.
Оглянулась, на месте ли мои вещи.
В тревоге, не зная куда поставить ногу.
Кругом змеи, пауки, полевые мыши и птенцы
грифов.
Это ни хорошо ни плохо – просто вся эта
живность
Ползала, скакала вокруг в общей панике.
Ощутила себя одинокой.
От стыда, что сбежала тайком.
Хотелось рыдать, вернуться домой.
Боялась, чтобы случайный порыв ветра
Не испортил причёску и не задрал подол.
Всё казалось, что за нами наблюдают со стен
Содома
И громко постоянно смеются над нами.
Оглянулась в гневе.
Наслаждаясь их страшной судьбой.
Оглянулась по всем вышеупомянутым причинам
вместе.
Оглянулась непроизвольно.
Поскольнулась на камешке, подвернувшимся под
ногой.
Задержалась на расщелине, оказавшейся на пути.
На краю дороги свистел хомячок, стоявший на
задних лапках.
Мы оба одновременно опасались погони.
Нет, нет. Я бежала дальше,
То еле шла, то снова неслась вперёд -
пока темнота не обрушилась с небес,
а с ней горящие камни и мёртвые птицы.
Задыхаясь, многократно оборачивалась.
Если бы меня увидели, то подумали бы, что я
пляшу на ходу.
Не исключаю, что глаза мои были широко
открыты.
Возможно, я упала, лицом повернувшись к
городу.
Черновик:
24 августа 2019 года
Well-known in her native Poland, Wislawa
Szymborska received international recognition when she won the Nobel Prize for
Literature in 1996. In awarding the prize, the Academy praised her “poetry that
with ironic precision allows the historical and biological context to come to
light in fragments of human reality.” Collections of her poems that have been
translated into English include People on a Bridge (1990), View with a Grain of
Sand: Selected Poems (1995), Miracle Fair (2001), and Monologue of a Dog
(2005).
ŻONA LOTA
Obejrzałam się podobno z ciekawości.
Ale prócz ciekawości mogłam mieć inne powody.
Obejrzałam się z żalu za miską ze srebra.
Przez nieuwagę – wiążąc rzemyk u sandała.
Aby nie patrzeć dłużej w sprawiedliwy kark
męża mojego, Lota.
Z nagłej pewności, że gdybym umarła,
nawet by nie przystanął.
Z nieposłuszeństwa pokornych.
W nadsłuchiwaniu pogoni.
Tknięta ciszą, w nadziei, że Bóg się
rozmyślił.
Dwie nasze córki znikały już za szczytem
wzgórza.
Poczułam w sobie starość. Oddalenie.
Czczość wędrowania. Senność.
Obejrzałam się kładąc na ziemi tobołek.
Obejrzałam się z trwogi, gdzie uczynić krok.
Na mojej ścieżce zjawiły się węże,
pająki, myszy polne i pisklęta sępów.
Już ani dobre, ani złe – po prostu wszystko,
co żyło,
pełzało i skakało w gromadnym popłochu.
Obejrzałam się z osamotnienia.
Ze wstydu, że uciekam chyłkiem.
Z chęci krzyku, powrotu.
Albo wtedy dopiero, gdy zerwał się wiatr,
rozwiązał włosy moje i suknię zadarł do góry.
Miałam wrażenie, że widzą to z murów Sodomy
i wybuchają gromkim śmiechem, raz i jeszcze
raz.
Obejrzałam się z gniewu.
Aby nasycić się ich wielką zgubą.
Obejrzałam się z wszystkich podanych wyżej
powodów.
Obejrzałam się bez własnej woli.
To tylko głaz obrócił się, warcząc pode mną.
To szczelina raptownie odcięła mi drogę.
Na brzegu dreptał chomik wspięty na dwóch
łapkach.
I wówczas to oboje spojrzeliśmy wstecz.
Nie, nie. Ja biegłam dalej,
czołgałam się i wzlatywałam,
dopóki ciemność nie runęła z nieba,
a z nią gorący żwir i martwe ptaki.
Z braku tchu wielokrotnie okręcałam się.
Kto mógłby to zobaczyć, myślałby, że tańczę.
Nie wykluczone, że oczy miałam otwarte.
Możliwe, że upadłam twarzą zwróconą ku miastu.
LOT’S WIFE
Wislawa Szymborska
They say I looked back out of curiosity.
But I could have had other reasons.
I looked back mourning my silver bowl.
Carelessly, while tying my sandal strap.
So I wouldn′t have to keep staring at the
righteous nape
of my husband Lot′s neck.
From the sudden conviction that if I dropped
dead
he wouldn′t so much as hesitate.
From the disobedience of the meek.
Checking for pursuers.
Struck by the silence, hoping God had changed
his mind.
Our two daughters were already vanishing over
the hilltop.
I felt age within me. Distance.
The futility of wandering. Torpor.
I looked back setting my bundle down.
I looked back not knowing where to set my
foot.
Serpents appeared on my path,
spiders, field mice, baby vultures.
They were neither good nor evil now--every
living thing
was simply creeping or hopping along in the
mass panic.
I looked back in desolation.
In shame because we had stolen away.
Wanting to cry out, to go home.
Or only when a sudden gust of wind
unbound my hair and lifted up my robe.
It seemed to me that they were watching from
the walls of Sodom
and bursting into thunderous laughter again
and again.
I looked back in anger.
To savor their terrible fate.
I looked back for all the reasons given above.
I looked back involuntarily.
It was only a rock that turned underfoot,
growling at me.
It was a sudden crack that stopped me in my tracks.
A hamster on its hind paws tottered on the
edge.
It was then we both glanced back.
No, no. I ran on,
I crept, I flew upward
until darkness fell from the heavens
and with it scorching gravel and dead birds.
I couldn′t breathe and spun around and around.
Anyone who saw me must have thought I was
dancing.
It′s not inconceivable that my eyes were open.
It′s possible I fell facing the city.
|
|
| |